Minister edukacji pytany był w piątek na konferencji, jaka jest procedura powrotu tego dziecka na zajęcia, czy dyrektor przedszkola ma prawo żądać od rodziców zaświadczenia od lekarza, że
Lekarz oceni, czy istotnie zgłaszane problemy stanowią dostateczną przesłankę do wydania opinii o zwolnieniu z WF, a następnie wystawi pisemną opinię. Zgodnie z przepisami zwolnienia z lekcji WF udziela dyrektor szkoły na wniosek rodziców/opiekunów lub pełnoletniego ucznia na podstawie opinii lekarza na okres wskazany w tej opinii
To uczeń pełnoletni ma prawo zdecydować, czy chce, aby szkoła przekazywała jego rodzicom informacje o jego postępach w nauce i trudnościach oraz uzyskiwanych przez niego ocenach.Kim w świetle Rodzic pełnoletniego ucznia zgłosił, że nie życzy sobie kontaktów ze szkołą.
Z dniem 1 września 2014 roku w życie weszła zasada, która jasno mówi o wyrażaniu chęci i życzenia uczenia się religii w postaci pisemnego oświadczenia. Zgodnie z prawem, ani religia ani etyka nie są przedmiotami obowiązkowymi a udział w nich jest dobrowolnym poczynaniem ucznia oraz świadomą decyzją rodzica i ucznia.
Prawa uczniów pełnoletnich. Pełnoletni uczeń nie musi przynosić do szkoły usprawiedliwień od rodziców. Nie musi także pokazywać rodzicom swoich stopni. Jeżeli statut szkoły stanowi inaczej - należy na to zwrócić uwagę kuratorium - wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich. Na ignorowanie przez szkoły faktu uzyskania pełnoletności
Czy rada rodziców może formułować konkretne żądania wobec podmiotu, do którego występuje? Czy wolno jej przekonywać rodziców uczniów o konieczności wniesienia dobrowolnej składki na rzecz rady, powołując się na hipotetyczne konsekwencje? Wreszcie czy rada rodziców ma prawo do pozyskania wglądu w konkretne wydatki administracyjne i kadrowe placówki?
. „Nowocześni” rodzice stawiają wymagania nie swoim dzieciom lecz ich nauczycielom. Nieodłącznym elementem życia szkolnego są oceny, świadectwa i wywiadówki. Te wydarzenia wywierają niemałe wrażenie zwłaszcza na tych uczniach, którzy mają poważne problemy z myśleniem, wiedzą i zachowaniem. Im częściej przysłuchuję się rozmowom moich rówieśników i ich rodziców, tym bardziej jestem wdzięczna moim rodzicom za „nienowoczesne” wychowanie, dzięki któremu mogę logicznie myśleć i cieszyć się życiem, szkołą i rozwojem, a moi rodzice nie mają potrzeby chodzić na dodatkowe wywiadówki. I tym bardziej współczuję tym rówieśnikom, których rodzice są „nowocześni” i „postępowi”, zamiast być ludźmi mądrymi i szczęśliwymi. Oto jak w (nie)dalekiej przyszłości może wyglądać wywiadówka wtedy, gdy rodzicem ucznia jest „nowoczesny” psycholog albo politycznie „poprawny” poseł. 1. Poseł na wywiadówce - Jestem ojcem Jasia. Podobno to właśnie Pani ma zaszczyt być jego wychowawczynią? - To raczej on ma zaszczyt być moim wychowankiem. A poza tym byłam dotąd przekonana, że to rodzice są pierwszymi wychowawcami swoich dzieci... - Trafiła Pani w sedno rzeczy. Ja właśnie dlatego wezwałem Panią na wywiadówkę mojego syna, by stanowczo zaprotestować. - Słucham?! To Pan mnie wezwał na wywiadówkę? By zaprotestować? A niby przeciwko czemu zaprotestować? - Przeciwko staroświeckim metodom pedagogicznym, jakimi się Pani posługuje. - Nie rozumiem... Może Pan podać jakiś konkretny przykład? - Oczywiście! Choćby to Pani wczorajsze skandaliczne zachowanie w szkole! - Moje skandaliczne zachowanie w szkole? A co ma Pan na myśli? - Jak to, co! To, że wczoraj wywiesiła Pani na tablicy ogłoszeń informację o tym, że mój syn zabrał kieszonkowe swoim trzem kolegom. To oburzające!!! - Że zabrał? - Nie, że Pani to ogłosiła!!! - Ależ proszę Pana, ja tylko stwierdziłam fakty... - Nie chodzi tu o fakty, ale o to, że Pani uprawia negatywną kampanię przedwyborczą, skierowaną przeciwko mojej osobie! - Ja nie uprawiam żadnej polityki, a jedynie stwierdzam, że Pana syn jest złodziejem. - Wypraszam sobie! Proszę używać języka demokracji i tolerancji! - To co mam powiedzieć? - Że mój syn jest uczciwy inaczej. - Ale on nie tylko kradnie... To znaczy, nie tylko jest uczciwy inaczej. Pana syn jest też leniem. - Takie insynuacje też sobie wypraszam!!!. Mój syn nie jest leniem. On jest pracowity inaczej! - Ma prawie same oceny niedostateczne, czyli jest... jakby to tolerancyjnie powiedzieć... jest... - Jest zdolny alternatywnie! - No właśnie! A swoją drogą, to im dłużej z Panem rozmawiam, tym bardziej upewniam się, że Pana syn wrodził się do ojca. - To znaczy do mnie? - Tak! Podziwiam Pańską zdolność wyciągania logicznych wniosków z tego, co mówię... - A to pierwszy komplement, jaki od Pani słyszę! - I chyba ostatni... A czy Pan wie, że Pana syn jest uparty jak... jak osioł inaczej... - Mój syn nie jest uparty, lecz stanowczy! On ma zawsze własne zdanie! - Tak, ma własne zdanie, ale się go wstydzi... - Widzę, że czasami potrafi Pani być wobec mego syna całkiem apatyczna! - Chciał pan chyba powiedzieć: empatyczna... - No właśnie tak, ale ja nie bardzo się wyznaję na tej nomenklaturze naukowej, bo ja jestem praktyk, a nie teoretyk. Ja tylko umiem rządzić. - Całkiem jak Pana syn... - I właśnie dlatego mój syn ma świetlaną przyszłość... - Tak, tak! Wiem! Ma świetlaną przyszłość... za sobą... 2. Psycholog na wywiadówce - Witam Panią. Jeśli mnie moja zawodowa intuicja nie myli, to Pani pełni funkcję psychicznego koordynatora mojego syna w ramach wypełniania przez niego obowiązku szkolnego w instytucji publicznej? - Nie przesadzajmy, ja jestem tylko wychowawczynią klasy, do której czasami zagląda pana syn. - Ja właśnie w tej sprawie. Otóż mój syn stwierdza, że Pani działa na niego wysoce stresogennie i dlatego unika on kontaktu ze szkołą! - Ja działam stresogennie? Na przykład kiedy? - Na przykład wtedy, gdy przy całej klasie upomina Pani mojego syna!. - Ależ on zachowuje się grubiańsko i cała klasa to widzi! - To nie jest grubiaństwo, tylko asertywność, proszę Pani!!! - To jest asertywność!? To jak Pan rozumie to słowo? - Asertywność to znaczy prawo mojego syna do obrony swoich praw kosztem obowiązków! - I jeszcze coś? - Oczywiście! Asertywność to jeszcze prawo mojego syna do pozytywnego myślenia. I to na głos! - Ja myślałam, że szkoła mu uczyć myślenia realistycznego, a nie pozytywnego... - Widać z tego, że Pani jest już w wieku przedemerytalnym! Inaczej wiedziałaby Pani, że nie ma nic lepszego niż myślenie pozytywne... - Dawniej mówiono, że nie ma nic lepszego jak demokracja ludowa... - Tego typu uwagami prowokuje Pani u mego syna bolesny dysonans kognitywny! - To już nie mogę nawet stwierdzić, że Pana syn postępuje niezgodnie z jego własnymi przekonaniami? - Oczywiście, że nie, bo właśnie wtedy działa Pani najbardziej stresogennie na mego syna. - Chciałam zauważyć, że Pana syn ma zawsze dwie możliwości: może postępować według mądrego myślenia lub myśleć według swojego niemądrego postępowania... - Myślenie szkodzi karierze społecznej, bo można zostać myśliwym zamiast psychologiem... Najważniejsze nie jest myślenie lecz solidne wychowanie! - Przypuszczam, że w przypadku Pana syna chodzi o wychowanie przez brak wychowania... - Pani problem polega na tym, że brakuje Pani bezgranicznego zaufania w możliwość spontanicznego samorozwoju mojego syna! - Top prawda, ale za to mam pełne zaufanie w możliwość spontanicznego samozniszczenia Pana syna! - Wypraszam sobie! Pani poglądy są przestarzałe, a to stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego mojego syna. - A co to jest zdrowie psychiczne? - To przekonanie, że mój syn jest najmądrzejszy i najwspanialszy w całym świecie. - Ma Pan chyba na myśli cały świat fikcji?... - Ależ proszę Pani, czy Pani nigdy nie słyszała o tym, że jedynie subiektywność jest obiektywna? - Nie, nie słyszałam. A czy w nowoczesnej psychologii nie ma miejsca na coś takiego, jak rzeczywistość? - Oczywiście, że nie! Rzeczywistość to relikt zacofanej przeszłości! - Chwileczkę! Czegoś tu nie rozumiem! Przecież Pan pracuje w szpitalu jako psychiatra?... - Tak, to obiektywna prawda! Do Pani usług! - Nie, dziękuję! Nie skorzystam! Dziwię się tylko temu, że w szpitalu próbuje Pan zmieniać subiektywną świadomość Pana pacjentów.. - Oczywiście, gdyż tylko moja subiektywność jest obiektywna. Subiektywność innych ludzi jest chorobą. - Coś mi się zdaje, że Pana syn też ma podobne przekonania, co Pan. - Widzi Pani, on również będzie psychologiem! - To jedyna praca, do której Pan syn się nadaje! - Tak? A czy Pani wie, co to znaczy być psychologiem? - Oczywiście, że wiem. Psycholog to ten, kto holuje psy! Żegnam Pana asertywnie! Do widzenia! Jeśli ktoś z czytelników tego felietonu uważa, że powyższe scenki są wyłącznie wytworem mojej fantazji czy moich obaw co do wywiadówek (nie)dalekiej przyszłości, to znaczy, że taki czytelnik — na swoje szczęście — nie ma bliższego kontaktu z „nowoczesnymi” i „postępowymi” rodzicami XXI-go wieku. Powyższe scenki przedstawiłam nie po to, by ironizować ze współczesnych mitów na temat wychowania, ale po to, by „nowocześni” dorośli porzucili swoje „poprawne” politycznie ideologie i powrócili do rzeczywistości. Mądre wychowanie jest możliwe tylko wtedy, gdy jest odpowiedzią na rzeczywistość. Dojrzały rodzic czy nauczyciel to ktoś, kto nie kieruje się modnymi ideologiami, lecz „niemodnymi” faktami. A faktem jest to, że każdy z nas to ktoś niezwykły, gdyż potrafi myśleć, kochać i pracować. Ale też to ktoś bardzo zagrożony przez nieodpowiedzialnych dorosłych, przez zaburzonych rówieśników oraz przez samego siebie - przez własną naiwność, ignorancję czy brak dyscypliny. W obliczu tych faktów mądrzy wychowawcy fascynują nas perspektywą rozwoju i stanowczo chronią nas przed zagrożeniami. Jak długo łatwiej będzie czynić to, co krzywdzi niż to, co nas rozwija, tak długo nie będzie możliwe wychowanie przez brak wychowania. Im szybciej nasi rodzice to zrozumieją, tym rzadziej będą musieli spotykać się z nauczycielami na dodatkowych wywiadówkach w (nie)dalekiej przyszłości. Od współczesnych rodziców i innych wychowawców zależy to, jakich rodziców będą miały ich wnuki. Tak, jak nie można stworzyć płyty muzycznej bez trudu nagrywania, tak też nie można wychować kogoś z dzieci czy młodzieży bez trudu wychowania. Moim marzeniem nie jest to, żeby nasi rodzice i nauczyciele traktowali nas jak dorosłych i — zgodnie z dyktatem „poprawnej” politycznie antypedagogiki — wmawiali nam, że zawsze mamy rację, lecz żeby odnosili sukcesy w wychowywaniu samych siebie. Wtedy najłatwiej mogą nas zafascynować mądrością i miłością, bez której nie ma ani rozwoju, ani radości. opr. mg/mg
Od czwartku rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej 86 w Gdańsku nie mogą wchodzić do budynku ze swoimi dziećmi. Nie zostali uprzedzeni, że takie zarządzenie wchodzi w życie. Dyrekcja tłumaczy swoją decyzję bezpieczeństwem dzieci. O sprawie poinformował nas nasz czytelnik. - Moje dziecko ma lat 6 i od września tego roku chodzi do szkoły podstowowej w Zespole Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 4, przy ul. Wielkopolskiej 20 . W czwartek pani dyrektor wprowadziła zarządzenie, że rodzice nie mają wstępu na teren szkoły - informuje pan zdaniem odprowadzanie sześciolatka to nie nadgorliwość, ani przewrażliwienie, lecz zwykła troska. - Chcę dopilnować, aby dziecko przebrało się jak trzeba. Do tej pory rodzice wolno nam było wchodzić do szatni i wiem, że podobnie robiła większość Andrzej uważa, że problem wynika z tego, że w zespole szkół jest tam również gimnazjum i starsi uczniowie. - Nie wygląda to dobrze, gdy rozpędzony gimnazjalista przebiega między grupą sześciolatków. Tylko czekać aż coś się stanie - ostrzega nasz próbował rozmawiać na ten temat z panią dyrektor, ale - jak mówi - jego prośba o otrzymanie rozporządzenia na piśmie trafiła w naszej rozmowie z dyrekcją szkoły okazało się, że zakaz wstępu rodziców do szkoły wprowadzono po kradzieży, do jakiej doszło kilka dni Rozumiem, że rodzice reagują gwałtownie, ale to wynika z sytuacji. Wkrótce będziemy rozmawiać z trójkami klasowymi na ten temat. Nie jesteśmy jedyną w szkołą, gdzie są takie zarządzenia. Myślimy także o wprowadzeniu identyfikatorów dla rodziców, nigdy nie ma gwarancji że to właśnie oni odprowadzają dzieci do szkoły - tłumaczy wicedyrektor szkoły, mgr Tatiana Synowiecka. - Dzieci, szczególnie te najmłodsze, mogą być odprowadzane przez rodziców tylko do przedsionka szatani. Tam czekają na nie nauczyciele, którzy pomagają im przebierać się i odprowadzają do jak to wygląda w szkole twojego dziecka? Wolno wam wchodzić na teren szkoły, czy tylko do wydzielonej części. A może w ogóle?
Polecane posty Zacznę od tego że nie poszłam na ani jedną wywiadówkę odkąd syn zaczęła chodzić do szkoły czyli licząc do 1 klasy już przez 5 lat i taraz na zebarniu zdalnym też mnie nie było. Gdy chodził do młodszych klas to wychowawczyni było wszystko jedno czy ja jestem czy mnie nie ma a teraz ta nowa wychowawczyni zadzwoniła do mnie i powiedziała że kompletnie nie interesuje się swoim dzieckiem i zastanawia się czy gdzieś tego nie zgłosić. Chodzi o to że mam psychiczny uraz do szkoły i nauczycieli. Jak sobie przypomnę co oni człowiekowi potrafią zrobić to bym ich tam...... na miejscu. Syn nie chodzi głodny jest czysty i nikt go nie bije. Pomagam mu w lekcjiach i sprawdzam czy się nauczył więc wiem co on umie. Nie widzę sensu w chodzeniu na wywiadówki. Jak powiedziałam dokładnie to samo wychowawczyni to powiedziała że nie zmienia to faktu że nie byłam na ani jednej wywiadówce odkąd go uczy. Zastanawiam się co jej nagle zaczęło przeszkadzać jak do tej pory nigdy w takich sprawach nie dzwoniła. Wydaje mi się że to siedzenie w domu tak na nią wpłynęło. Ja nie mogę chodzić na wywiadówki bo mam silny uraz psychiczny do wszystkiego co ze szkołą związane. Próbowałam jej to wytłumaczyć ale chyba nie zrozumiała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Zawsze możesz umówić się na rozmowę telefoniczną,bo nie możesz przyjść. My w tym roku opuściliśmy wywiadówkę online,ponieważ nie mogliśmy się zalogować. Hasło nie działało. Prosiliśmy o nowe i olali nas... a odpowiadając na pytanie,jeśli dziecko nie ma zaległości w nauce,nie sprawia problemów a Ty jesteś na bieżąco to nie ma chyba bys musiala byc na wywiadówkach. Zawsze możesz wysłać meza jako i ja robie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 6 minut temu, KateZRzeszowa napisał: Zawsze możesz umówić się na rozmowę telefoniczną,bo nie możesz przyjść. My w tym roku opuściliśmy wywiadówkę online,ponieważ nie mogliśmy się zalogować. Hasło nie działało. Prosiliśmy o nowe i olali nas... a odpowiadając na pytanie,jeśli dziecko nie ma zaległości w nauce,nie sprawia problemów a Ty jesteś na bieżąco to nie ma chyba bys musiala byc na wywiadówkach. Zawsze możesz wysłać meza jako i ja robie Właśnie nie mogę bo męża nie mam. Ja się zastanawiam czy wychowawczyni faktycznie może z takiego powodu gdzieś to zgłosić np. na policje bo mam nadzieje że nie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Przed chwilą, klania napisał: Właśnie nie mogę bo męża nie mam. Ja się zastanawiam czy wychowawczyni faktycznie może z takiego powodu gdzieś to zgłosić np. na policje bo mam nadzieje że nie Szczerze wątpię. Następnym razem zamiast byc szczera powiedz,ze pracujesz w tych godzinach i nie mozesz byc,ale z chècia z nia porozmawiasz przez telefon jesli ma jakies uwagi odnosnie ocen twojego syna. Milo I merytorycznie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Ja na miejscu nauczyciela zgłosiłabym to do opieki . Jeśli przez kilka lat nie raczyłaś nawet zadzwonić do nauczyciela i zapytać się co było na zebraniu to TAK nie interesujesz się dzieckiem . Mnie akurat drażnią rodzice którzy nie pojawiają się na wywiadówkach i maja w d... wszystkie problemy związane z organizacją imprez i wycieczek szkolnych . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 1 minutę temu, AnnaMaria1982 napisał: Ja na miejscu nauczyciela zgłosiłabym to do opieki . Jeśli przez kilka lat nie raczyłaś nawet zadzwonić do nauczyciela i zapytać się co było na zebraniu to TAK nie interesujesz się dzieckiem . Mnie akurat drażnią rodzice którzy nie pojawiają się na wywiadówkach i maja w d... wszystkie problemy związane z organizacją imprez i wycieczek szkolnych . To są problemy nauczycieli i szkoly. Rodzic musi jedynie uiścić opłatę. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 22 minuty temu, klania napisał: Ja się zastanawiam czy wychowawczyni faktycznie może z takiego powodu gdzieś to zgłosić np. na policje bo mam nadzieje że nie Gdyby mogła to by to zrobiła a nie straszyła. Nie ma przymusu chodzenia na wywiadówki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Mam nadzieje, ze nauczycielka zgłosi brak zainteresowania dzieckiem do opieki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nauczyciel nic nie może zrobić z tego powodu, że nie chodzisz na wywiadówki, zwłaszcza, że dziecko jest zadbane i nie ma zaległości. Ale szczerze, dziwię się tobie, że nie interesuje cię jakie dziecko jest w szkole, czy ma jakieś problemy, bo na pewno tobie wszystkiego nie mówi, a w szkole dziecko często jest inne niż w domu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Do autorki, rozumiem, że masz jakieś złe wspomnienia, może gnębili Cię w szkole, ale jesteś już dużą dziewczynką, nikt Cię tam na wywiadówce nie skrzywdzi. Masz dziecko i przez 4 lata nie byłaś na żadnej wywiadówce. Współczuję synkowi, na żadne przedstawienia typu dzień mamy też nie chodzilaś? Ciesz się, że mieszkasz w Polsce w Niemczech już by Ci dawno dziecko zabrali 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Co za dziecinne podejście. Uraz do szkoły? Nie rozśmieszaj mnie, jaki uraz do szkoły? Po prostu jesteś skrajnie leniwa, do roboty tez nie chodzisz jak nie masz ochoty? prawda jest taka, ze się dzieckiem nie interesujesz kompletnie. Szkoła to nie tylko oceny, ale tez środowisko, koledzy dziecka, relacje z rodzicami innych dzieci, a chociażby to, żeby sprawdzić czy dziecko nie przesiaduje godzinami w odrapanej ławce i wstrzymuje siku bo kibel wyglada jak menelnia. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Niestety jeżeli nauczycielka ma podstawy sądzić że dziecku dzieje się coś złego (brak kontaktu z tobą jest w oczach kurateli tegoż podstawą) to może zawiadomić odpowiednie służby. Nie wiem czy stoi za tym jakieś konkretne pisane prawo, wiem natomiast że nie ma prawa które by zabraniało takiej interwencji. Zachęcam, dla dobra syna i swojego spokoju zacznij utrzymywać kontakt z kadrą pedagogiczną w szkole syna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Jak masz taki problem to rusz dupe i idz na psychoterapie. Rodzic ma obowiązek uczestniczyć w zebraniach szkolnych. Jestes niepoważna. TWoje osobiste urazy nie tłumaczą braku zainteresowania szkoła. Masz takie same obowiązki jak wszyscy inni rodzice, nie jesteś uprzywilejowana ksiezniczka. Ojciec niezainteresowany, matka tez. Biedne dziecko. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 1 minutę temu, ijeszczetakie napisał: Szkoda dzieciaka, mniej na uwadze, że jest to poruszane jako istotna kwestia na godzinie wychowawczej. Pomyśl co czuje Twoje dziecko stawiane w takim świetle, tym bardziej, że dzieci nie aniołki jak ich rodzic na wywiadówki chodzi. Raz, dwa razy nie być, zadzwonić zapytać, czy iść w trakcie godziny wychowawczej, ale być. Moja mama była na każdej mojej wywiadówce, przekazała mi co w tym tygodniu moja klasa, co i tak w żadnym stopniu za każdym razem mnie nie dotyczyło, ale chociaż się pośmiała No raz zwyzywałam typa ze starszej klasy na lekcji i po ryjcu dostał, ale święty nie był Moja mama tez chodziła na każdą wywiadówkę i pamietam jak balam się jej powrotu,bo miałam liścia za każdą 4. Poza tym byla to godzina przeglądania ocen innych dzieci oraz słuchania jak nauczyciel sobie nie radzi w swojej pracy. Ważniejszymi sprawami,stolami,toaletami zajmował się komitet rodzicielski a zwykle i tak na gadaniu sie kończyło. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nie ma obowiązku chodzenia na tzw "wywiadówki". Ale utrzymywanie kontaktu ze szkołą to już inna bajka. Jeżeli odbierasz telefony ze szkoły, reagujesz na informacje, Twoje dziecko jest przygotowane (w tym sensie, że jeśli trzeba coś dodatkowego przynieść na zajęcia, czy ubrać galowy strój - to to realizuje), a Ty interesujesz się jego frekwencją (usprawiedliwienia nieobecności) oraz postępami w nauce, to wszystko w porządku i nie ma powodu do żadnych interwencji ze strony szkoły. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 2 minuty temu, ijeszczetakie napisał: Też kurde mocną miałam średnią, do 2 gim co roku wyróżniona, a później co roku jakoś wyżej niż 4,5 /4,40. W 1 gimnazjum miałam 4,95 i to był ten raz kiedy byłam wyróżniona, a od ludzie stypendia dostawali i się nie załapałam, no i już nie chciało mi się uczyć Przeważnie dzieci nauczycieli zgarnęły pieniążki. Ja brałam udział w olimpiadach i w sumie tylko mnie stresowali,bo ja bylam wykończona po takim dniu,a nauczycielka podchmielona z kwiatami. Bo mnie nauczyła...? Pozniej na apelu najwyzej wyczytali,że brałam udział w konkursie. Mnie dziwi to,ze jestem 20 lat po szkole a w systemie szkolnictwa nic nie nie zmieniło. Taka sama parodia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 1 minutę temu, ijeszczetakie napisał: To samo kangurki olimpusy, ale to pół biedy Najbardziej żałuję, że jeździłam na zawody w ręczną na bramkę i ćwiczyłam z typkami na zawody w siatkę, dziś na zmianę pogody kciuki bolą, powytrącane Oj nie,ja w sporcie zawsze bylam kiepska. Wf wspominam okropnie ... Ja brałam udział w konkursach plastycznych,moje plakaty do dzis sa w szkole. To mi nawet przyjemność sprawialo 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Mówiz, że nie masz mężka, no ale jakiegoś tam ojca ma. Jak jesteś w nim w sensownych stosunkach to może prócz dania dziecka na weekend niech też się w tygodniu zbierze w troki i skoczy na wywiadówkę co któryś raz choć. Będzie odhaczone, a skoro Ty masz traumę do szkoły to jest to bardzo sensowne. Przy okazji będziesz wiedzieć co się tam dzieje a nie będziesz się stresować tak jak byś sama się kontaktowała. Jak facet się nie nadaje to może ktoś inny mógłby choć współuczetniczyć. Niestety to co było zostawia czasem takie ślady, że rozumiem, że może to być spory problem. Ale też z punktu widzenia nauczyciela to wygląda jak byś nie dbała o dziecko. Więc może być ok, może chce dobrze dla dziecka i myśli, że nie interesujesz się. A może nie jest ok ta nauczycielka. Nie wiemy. Najgorzej jak uwierzy, że jesteś złą matką i zacznie misję przeciw Tobie. Zgłosić zawsze może i wszędzie. Nie ma przepisu o obowiązku, ale też jest to dość obciążające. Tak, że nawet jak wszystko jest ok to warto dla spokoju jakąś formę kontaktu, choćby sporadycznie i pośrednio przez kogoś mieć. No i będziesz wiedzieć czy wszystko ok z punktu widzenia szkoły. Może dzwoniła bo może coś jest nie tak, a Ty nie wiesz co. Więc mniej stresu i opracuj jakąś formę kontaktu, najlepiej przez ojca dziecka czy kogoś to będziesz też sama wiedzieć co z synem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 2 minuty temu, ijeszczetakie napisał: Plastyczne też, chociaż zawsze wylepianki robiłam z wycinanki, recytatorskie były, tu w jednym za drugie miejsce zgarnęłam fajną figurkę jakiegoś typka z zagranicy, podoba mi się i z kangurka podobał mi się taki kalkulator z piórem zrobiony na magnez i czarny materiał, świetnie to wyglądało, ale przepiłam, za młoda byłam A na zawody, aby w ręczną na bramkę, ale to też błąd, bo trenowałyśmy z chłopakami, ja taka mała, drobna, te baby wszystkie wielki, ale jak się zawzięłam to broniłam, No a w siatkę jak trenowaliśmy, bo nie bylo komu to też z ludźmi co mieli siłę, raz jakoś przyjęłam piłkę nie tak kciuk i dożywocie Masz ducha! ja ze sportu w szkole pamietam tylko moja nauczycielke,otyłą,która nosiła obcasy do dresu i ciągle się darła,ze jak nie będziemy biegac to dzieci nie urodzimy. Inna z prac technicznych prowadziła terror igly i nitki i straszyła,że jak się nie naucze szyc pościeli to meza nie znajdę...Ona jakoś umiała i do dzis nie ma. Trauma z tej szkoły:D 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 20 godzin temu, Eva napisał: Jak masz taki problem to rusz dupe i idz na psychoterapie. Rodzic ma obowiązek uczestniczyć w zebraniach szkolnych. Jestes niepoważna. TWoje osobiste urazy nie tłumaczą braku zainteresowania szkoła. Masz takie same obowiązki jak wszyscy inni rodzice, nie jesteś uprzywilejowana ksiezniczka. Ojciec niezainteresowany, matka tez. Biedne dziecko. Obowiazku nie ma. Warto jest jednak chociaz raz na jakis czas sprawdzic co sie dzieje w szkole. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Dnia o 19:46, AnnaMaria1982 napisał: Ja na miejscu nauczyciela zgłosiłabym to do opieki . Jeśli przez kilka lat nie raczyłaś nawet zadzwonić do nauczyciela i zapytać się co było na zebraniu to TAK nie interesujesz się dzieckiem . Mnie akurat drażnią rodzice którzy nie pojawiają się na wywiadówkach i maja w d... wszystkie problemy związane z organizacją imprez i wycieczek szkolnych . Dokładnie. Wywiadowka to cały szereg innych ważnych spraw. Wszyscy rodzice powinni być i się interesować. A autorko płacisz w ogóle pieniądze na składki itd ? Masz uraz to szkolnych spraw z dzieciństwa? Teraz jestes dorosła, warto posłuchać co mówią, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Szczerze mówiąc nie czytałem wszystkich wypowiedzi. Jestem mechanikiem od pewnego czasu uczącym w branżówkach (na Podhalu i w pow. Nowosądeckim) co prawda uczę starsze dzieciaki ale powiem Ci tak. Nauczyciel jak będzie chciał to zgłosi, nawet jak nie ma ku temu powodów. Jeśli są powody ku zgłoszeniu (niepokojace symptomy zachowania dziecka) to nauczyciel wezwie Cię na spotkanie, nie przyjedziesz to może nauczyciel zgłosi wyżej, jak mu się będzie chciało. Przeważnie nie zgłaszają, boją się, nie wiedzą czy oby na pewno mają rację, nie chce im się i odwlekają albo poprostu mają to w dupie..... Ja akurat zgłaszam, wiem że mam już w branżówkach etykietkę konfidenta allllle..... Gdyby moi bracia mieli w szkołach takiego konfidenta to nie siedzieli by w poprawczakach.... Ja mamy akurat nie miałem, tzn mamę mam ale na wózku i nie kontaktująca a ty się autorko nie zastanawiaj czy masz chodzić na wywiadówki, bądź że matką!!! 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Jako rodzic masz obowiązek współpracy ze szkołą oraz angażowania się w życie szkoły. Mówi o tym między innymi Ustawa o oświacie, Karta praw i obowiązków rodzica oraz Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Szkoła jak najbardziej ma prawo zgłosić Policji fakt nie uczestniczenia w wywiadówkach, powołując się na ww. akty prawne. I to nie będzie wszystko, co zgłoszą, ponieważ uczestnictwo w wywiadówkach to minimum. Zgłoszą także brak zaangażowania w życie szkoły, brak współpracy, brak wymiany informacji, brak wsparcia itd. W zależności od inwencji można z tego sporządzić kilka stron zarzutów. Policja może przyjąć zgłoszenie. W tym wypadku odwiedzi Was dzielnicowy i sporządzi notatkę z odwiedzin. Jesli wyjaśnienia uzna za niewystarczające lub dopatrzy się innych nieprawidłowości, samodzielnie lub przez prokuraturę powiadomi o tym Sąd rodzinny. Sąd przyśle kuratora, który zrobi to samo raz jeszcze, przy okazji wypyta też sąsiadów oraz pracowników szkoły. Na tym albo się zakończy, albo Sad ograniczy prawa rodzicielskie i przydzieli kuratora, który będzie monitorowal sytuację w domu i sporządzał sprawozdania. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Skąd ta trauma związana ze szkołą? Twój syn tez kiedyś może ją mieć, bo nic nie wiesz, o tym, co porabia przez kilka godzin dziennie. Myślisz, ze zawsze powie Ci o wszystkim? Jeśli tak, to się mylisz. Niewielu ludzi lubi spotkania w szkole, ale większość chodzi. Jesteśmy rodzicami i dla dobra dziecka, możemy zmusić się do zrobienia czegoś, na co nie mamy ochoty. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony Zaloguj się Posiadasz własne konto? Użyj go! Zaloguj się
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 16:33 Tak, bo ma ukończone 18 lat. EKSPERTkarola2672 odpowiedział(a) o 19:55 Jeśli jest pełnoletnie, to jak najbardziej blocked odpowiedział(a) o 07:44 odpowiedział(a) o 15:26 Tak,osoby bliskie lub opiekunowie od 18 roku zycia napewno mogą chodzic Może. Gdy byłam młodsza mój brat chodził (pełnoletni) i nic wychowawczyni się nie czepiała EKSPERTĆandi odpowiedział(a) o 15:35 Tak,bo jest pelnoletnia. Inaczej by nie mogla. bardzo skomplikowane pytaniepo pierwszesiostra musi mieć sprawne nogi. Jest to warunek sine qua non pójścia drugie musisz uzyskać zgodę co najmniej rodziców, siostry i wychowawcy nadzieję, że pomogłem.. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Współcześnie powszechnym zjawiskiem są rozstania rodziców dziecka, ich życie w rozłączeniu, brak zainteresowania jednego z nich sytuacją dziecka, bądź przeciwnie – rywalizacja o nie. Powyższe jest źródłem licznych konfliktów, które dają o sobie znać także w relacji rodzice − szkoła. Rozwód, separacja małżonków bardzo często prowadzi do zmiany szkoły przez dziecko, co nie zawsze jest wynikiem konsensusu między rodzicami. Skłóceni rodzice mogą mieć również odmienne stanowisko odnośnie do tego, które z nich będzie podejmowało decyzje w sprawach szkolnych dziecka, kto ponosił będzie koszty nauki dziecka, kto będzie je przyprowadzał i odbierał ze szkoły, kto będzie chodził na wywiadówki. Stając w obliczu tego rodzaju impasu w relacjach rodziców, dyrektor, nauczyciel, pedagog, wychowawca muszą kierować się przede wszystkim przepisami prawa i umieć zastosować je w praktyce. Temu służyć będzie niniejszy cykl poradniczy, w którym jako pierwsze omówione zostanie prawo wyboru szkoły przez rodziców. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej oraz ustawa o systemie oświaty gwarantuje rodzicom prawo wyboru szkoły dla swojego dziecka. Prawo to obejmuje również możliwość przeniesienia dziecka do innej szkoły. Procedura formalna zapisania czy też przeniesienia ucznia do innej szkoły jest szkołom powszechnie znana, często jednak nieświadomość dotycząca prawa obojga rodziców do decydowania o wyborze szkoły dziecka sprawia, że procedura ta nie jest właściwie przeprowadzona. Na co winna zwrócić uwagę szkoła, realizując uprawnienia rodziców w tym względzie? POLECAMY Zgodne stanowisko rodziców Kodeks rodzinny i opiekuńczy w art. 97 stanowi: „§ 1. Jeżeli władza rodzicielska przysługuje obojgu rodzicom, każde z nich jest obowiązane i uprawnione do jej wykonywania. §2. Jednakże o istotnych sprawach dziecka rodzice rozstrzygają wspólnie; w braku porozumienia między nimi rozstrzyga sąd opiekuńczy”. Orzecznictwo i doktryna prawa rodzinnego zgodnie wskazują, że kwestia wyboru szkoły dla dziecka jest istotną sprawą dziecka, podobnie jak wybór imienia dziecka, decyzje co do leczenia go, wyjazdu za granicę, jego obywatelstwa, złożenia wniosku o paszport dla małoletniego dziecka. We wszystkich tych sprawach rodzice winni decydować wspólnie, zaś w braku porozumienia między nimi spór władny jest rozstrzygnąć jedynie sąd opiekuńczy. Jego postanowienie w jednej z kwestii będących istotnymi sprawami dziecka zastępuje oświadczenie rodziców. Jak wynika z powyższego, warunkiem umożliwienia rodzicom należytej realizacji prawa wyboru szkoły dla dziecka jest uwzględnienie stanowiska obojga z nich. Tak więc kwestie zapisania czy też przeniesienia ucznia do innej szkoły w praktyce winny być realizowane w obecności obojga rodziców, jeżeli zaś nie jest to możliwe – jedynie po przedstawieniu na piśmie zgody drugiego rodzica. Jeżeli autentyczność takiego pisemnego oświadczenia budzi jakiekolwiek wątpliwości, szkoła może zażądać oświadczenia z notarialnie potwierdzonym podpisem – wówczas notariusz, poświadczając autentyczność podpisu rodzica, przejmuje na siebie stwierdzenie tożsamości osoby składającej oświadczenie na piśmie, co daje gwarancję sporządzenia tego oświadczenia przez osobę na nim podpisaną. Częstą praktyką rodziców, mającą na celu zabezpieczenie się przed przeniesieniem dziecka do innej szkoły bez zgody i wiedzy jednego z nich, jest przedłożenie szkole pisemnego oświadczenia o braku zgody na przeniesienie dziecka do innej szkoły na wypadek ewentualnego wniosku drugiego rodzica. Oświadczenie takie jest dla szkoły wiążące, ponieważ w zakresie prawa wyboru szkoły dla dziecka konieczna jest jednomyślność rodziców. Szkoła po otrzymaniu takiego oświadczenia ma obowiązek odmówić przeniesienia dziecka do innej szkoły na wniosek drugiego z rodziców i poinformować, że otrzymała na piśmie oświadczenie o braku zgody na przeniesienie. Oczywiście, w sytuacji gdy jedno z rodziców dziecka nie żyje, do zapisania lub przeniesienia dziecka do innej szkoły wystarczający jest wniosek tylko jednego rodzica. Prawa do decydowania o wyborze szkoły nie należy przypisywać temu z rodziców, przy którym ustalono miejsce pobytu dziecka. Częstym błędem jest bowiem twierdzenie, że o dziecku decyduje ten rodzic, który sprawuje bezpośrednią pieczę nad dzieckiem, u którego dziecko zamieszkuje na mocy postanowienia sądu. Dysponowanie prawem decydowania w kwestii wyboru szkoły dziecka Wyjątek od konieczności uzyskania zgodnych stanowisk stron istnieje wówczas, gdy jedno z rodziców zostało pozbawione władzy rodzicielskiej lub jego władza rodzicielska jest ograniczona, zaś w katalogu zagadnień, o których może decydować, nie znajduje się prawo wyboru szkoły. Szkoła nie ma prawa uwzględniać zdania tego rodzica. Pozbawienie, jak i ograniczenie władzy rodzicielskiej orzeka w drodze postanowienia sąd rodzinny (a także sąd okręgowy w wyroku rozwodowym lub orzekającym separację małżonków), zaś strona, która się na takie postanowienie powołuje, winna okazać treść postanowienia (wyroku) sądu. Szczególną ostrożność zaleca się w relacjach z małżonkami skłóconymi, rozwiedzionymi lub też żyjącymi w separacji. Przede wszystkim, wzajemne zwaśnienie często prowadzi do odmiennych poglądów w zakresie wyboru szkoły dla dziecka, prób przeniesienia dziecka do innej szkoły bez wiedzy drugiego rodzica, prób rywalizowania o dziecko czy wreszcie złośliwego naruszania praw drugiego rodzica. Aby uniknąć zarzutów którejkolwiek ze stron, w każdej tego typu sytuacji należy położyć duży nacisk na uzyskanie zgody obojga rodziców, a nadto upewnić się, czy każde z nich ma prawo decydować w tym przedmiocie. W przypadku małżonków, względem których orzeczono separację lub rozwodników kwestia władzy rodzicielskiej rodziców z pewnością została stwierdzona wyrokiem sądu orzekającym rozwód lub separację, bowiem orzeczenie w tym przedmiocie stanowi obligatoryjny element wyroku. W stosunku do rodziców należących do tego grona zapisanie lub przeniesienie dziecka do innej szkoły można uzależnić od przedłożenia do wglądu wyroku sądowego, który z pewnością był wydany i owe kwestie reguluje. W przypadku zaś małżonków czy też rodziców żyjących w związkach nieformalnych zażądanie stosownego rozstrzygnięcia sądu nie stanowi adekwatnego rozwiązania, bowiem w kwestii ich władzy rodzicielskiej postanowienie sądu nie musiało zostać wydane, jeżeli ich władza rodzicielska nie wymagała do tej pory uregulowania. Tutaj więc jedynym sposobem weryfikacji pozostaje zapytanie każdego z rodziców, czy dysponują pełnią władzy rodzicielskiej i ewentualnie zweryfikowanie oświadczeń każdego z rodziców u drugiego z nich. Reasumując, w przypadku dwojga rodziców dysponujących pełnią władzy rodzicielskiej zapisanie dziecka do szkoły czy też jego przeniesienie go może nastąpić tylko w razie uzyskania od obojga rodziców oświadczeń w tym przedmiocie i upewnieniu się, że dysponują oni pełnią władzy rodzicielskiej, a w przypadku rodzica o ograniczonej władzy rodzicielskiej – upewnienia się, że w ramach ograniczenia władzy rodzicielskiej nie odebrano rodzicowi prawa do decydowania o wyborze szkoły. Te same zasady stosować należy względem opiekunów prawnych dziecka, którzy winni okazać zaświadczenie o opiece jako dowód sprawowania nad dzieckiem władzy rodzicielskiej. Pamiętać również należy o tym, że zapisania lub przepisania dziecka do innej szkoły nie mogą dokonywać babcie, ciocie i inne osoby niebędące rodzicami i opiekunami prawnymi, bowiem nie mają one prawa realizować władzy rodzicielskiej. Wyjątkiem jest działanie z umocowania rodziców, w ramach udzielonego przez nich pełnomocnictwa. W przypadku gdy prośba jest skierowana przez osobę inną niż rodzic lub opiekun prawny, pozytywne załatwienie sprawy winno być uzależnione od przedłożenia przez tę osobę pełnomocnictwa szczególnego − określającego wprost czynność, do której pełnomocnik został powołany, np. do przeniesienia dziecka z określonej szkoły do innej, z jednoznacznym określeniem, o jaką szkołę chodzi. Jeżeli pełnomocnictwo takie nie budzi wątpliwości, wówczas nie ma podstaw żądania od reprezentowanego rodzica dodatkowego oświadczenia, jeżeli jednak pełnomocnik nie reprezentuje obojga rodziców, wówczas nadal utrzymuje się konieczność uzyskania stanowiska drugiego z rodziców. W razie okazania pełnomocnictwa rodzajowego – do pewnego rodzaju czynności, np. „do reprezentacji w sprawach szkolnych dziecka”, z którego nie wynika wprost wola reprezentowanego rodzica, wniosek reprezentującego pełnomocnika można uwzględnić tylko wtedy, gdy udokumentuje na piśmie stanowisko reprezentowanego rodzica w kwestii, w której pełnomocnik zgłosił się z wnioskiem. Zachowanie formy pisemnej pełnomocnictwa i wszelkich oświadczeń jest zalecane dla celów dowodowych. To dobro dziecka jest naczelną zasadą i przesłaniem Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. W sytuacji gdy ujawnia się konflikt rodziców na tle uczęszczania dziecka do określonej szkoły, nauczyciel, dyrektor, pedagog, wychowawca powinni zachęcać do samodzielnego rozwiązania go przez rodziców. Dobro dziecka To dobro dziecka jest naczelną zasadą i przesłaniem Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. W sytuacji gdy ujawnia się konflikt rodziców na tle uczęszczania dziecka do określonej szkoły, nauczyciel, dyrektor, pedagog, wychowawca powinni zachęcać do samodzielnego rozwiązania go przez rodziców, bowiem konflikt ten z pewnością będzie rzutował niekorzystnie na sytuację dziecka i wykonywanie przez niego obowiązku szkolnego. Należy polecać w tym względzie skorzystanie z pomocy pedagoga szkolnego, a także instytucji pozaszkolnych – poradni rodzinnych, pedagogicznych, mediatorów. Brak możliwości porozumienia się rodziców w żadnym wypadku nie uprawnia... Dalsza część jest dostępna dla użytkowników z wykupionym planem
czy rodzic ma obowiązek chodzić na wywiadówki